wtorek, 23 października 2018

Tak zwany "ufok"


Widziałam parę razy jak doświadczone quilterki robią takie "ufoki", pozazdrościłam i zrobiłam swojego. Jest to wbrew pozorom dość trudna zabawa, ponieważ pikowanie z wolnej ręki trzeba mieć opanowane do perfekcji. Im lepiej się to umie robić tym lepszy jest efekt końcowy.
Ja jeszcze taką mistrzynią nie jestem i bardzo się postarałam pikując na 3/4 prędkości mojej maszyny (a lubię szybko, oj lubię).
Jeśli chodzi o wzór to postawiłam na nieśmiertelne pióra w różnych wariacjach, wielkościach i kombinacjach. Dodałam np. takie jakby pawie oko na czubkach niektórych a także niezależne pawie oka rzucone tu i tam żeby zagęścić wzór.
Oprócz pikowania, na uwagę zasługuje sama tkanina. Otóż jest to zupełnie biała bawełna, pomalowana przeze mnie tuszem Derwent "Inktense". Dostałam paletkę ostatnio w prezencie i od razu bardzo polubiłam za żywe kolory oraz łatwość nanoszenia i blendowania kolorów.
Nie jest to super permanentny produkt, ma 7 w 8-śmio stopniowej skali. Producent podaje, że po pomalowaniu tkaniny należy ją zostawić na 24 h a następnie utrwalić kolor żelazkiem. Potem należy uprać i wtedy też wypłukuje się nadmiar koloru.
Zrobiłam zgodnie z instrukcją i poniższy quilt jest już po prasowaniu i praniu. Faktycznie wypłukało się trochę kolorowej wody ale nie dużo. Prałam tylko raz. Tkanina natomiast pozostaje miękka, zupełnie jak farbowana fabrycznie.
Jest mnóstwo sposobów na wykorzystanie tych tuszy, z wodą, z żelem aloesowym, na sucho, na mokro. Totalny odjazd, no i przede wszystkim te kolory! Ja zrobiłam wersję rozwodnioną a i tak wyszło bardzo żywo. Dobrze, że mam sporo białej bawełny....będzie wykorzystana!




Kolejny już czeka na pikowanie, wysycha. Maluję na podłodze, na rozpostartych workach na śmieci, ponieważ używam dużo wody, a tusz jest mocno permanentny, więc nie chciałabym mieć kolorowej podłogi.


Próbka, którą zrobiłam przed czymkolwiek większym. Zarówno niebieska jak i jasno-kremowa nić wyglądają pięknie na takim kolorowym tle. Jedyne co, to niebieska byłaby dla mnie jeszcze za trudna - przy takiej nici widać każde, ale to absolutnie każde, niedociągnięcie w pikowaniu.


Na swojego pierwszego "ufoka" wybrałam więc jasną nić, która ładnie wtopiła się w kolorowe tło i trochę jakby w nim zginęła. Dzięki temu nie widać błędów w pikowaniu. Pikowałam nićmi Ariadna Iris 40N, kolor nr. 2951. Są to nici do haftu maszynowego. Nie od dziś wiadomo, że nici do haftu są świetne do pikowania. Z tymi pracowało mi się wręcz bajkowo. Mają piękny połysk, nie strzępią się i nie plączą.




Jak Wam się podoba taki twór? Zachęcam do zabawy z tuszem, jest świetny i nie trzeba mieć talentu ilustratora, wystarczy kilka rozmazanych plam a reszta to już nici :-)
Pozdrawiam Wszystkich Zaglądających!

7 komentarzy:

  1. Ależ to pięknie wygląda! Nie mam pojęcia o technikach, o których piszesz, ale efekt jest niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, powinnaś spróbować, spodobałoby Ci się :-)

      Usuń
  2. Cześć,
    Efekt super. W sumie trochę trzeba się napracować, ale warto.
    Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Niedawno próbkę małą miałam haftu z wolnej ręki. Talentów plastycznych ani cierpliwości nie mam, ale miałam ochotę na trochę zabawy. Tylko dłonie bolą, choć to małe było. O takim tuszu nie słyszałam. Brzegi wykańczasz lamówką?
    pozdrawiam
    AgaM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, brzegi, jak już do tego dotrę, to wykańczam lamówką, ale nie ze skosu, pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Wow! Piękne dzieło! Fantastycznie podmalowane i cudnie wypikowane! Efekt końcowy jest niesamowity!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.