piątek, 22 maja 2015

Projekt spodnie - część pierwsza - krojenie i prace wstępne

Ostatnie szycie spodni zdecydowanie zachęciło mnie do dalszych prób. Do uszycia drugich podeszłam drobiazgowo i postanowiłam każdy krok udokumentować na blogu. Po części dla siebie, dla zapamiętania, po części dla czytelników którzy po takie lekcje tu do mnie zaglądają.
Nie będzie to typowy tutorial, raczej szczegółowy opis moich poczynań, w którym na pewno znajdziecie dla siebie cenne wskazówki.

Całość podzieliłam aż na pięć części, bo tym razem przygotowałam opis naprawdę bardzo szczegółowy.
Podczas szycia tych spodni korzystałam z wykroju nr 104, zamieszczonego w burdzie 05/2003 oraz z instrukcji zamieszczonej w burdzie 01/2007.

Zaczęłam od wykroju. Na rysunku wykroju burda umieszcza strzałki pokazujące kierunek ułożenia danego fragmentu na materiale. Wiem, że aby nogawki spodni ładnie się układały (szczególnie gdy szyjemy spodnie zaprasowywane w kant) należy przyłożyć do tego szczególną uwagę. Ułożyłam więc wykrój na materiale tak aby linia wyznaczona na wykroju była zgodna z biegiem nitki wzdłuż materiału. Aby mieć absolutną tego pewność, posłużyłam się centymetrem mierząc w kilku miejscach odległość pomiędzy brzegiem materiału a linią wyrysowaną na wykroju. Wszelkie, nawet półcentymetrowe różnice zniwelowałam delikatnie przesuwając wykrój aż do osiągnięcia całkowitej zgodności.
Dopiero po tym wycięłam nogawki z materiału.
Zapas szwu wokół nogawki dałam 1,5 cm, na podwinięcie nogawki natomiast aż 5 cm. Tak dużo ponieważ lubię szerokie podłożenia.
Jeśli chodzi o wykrój to dodam, że dokonałam dwóch zmian w stosunku do oryginału - dopasowałam sobie długość nogawki oraz obniżyłam przód o 1 cm. Tą drugą zmianę stosowałam też przy szyciu poprzednich spodni. Myślę, że jest to spowodowane tym, że mam trochę bardziej niż standardowo odstający tyłek, więc gdy przymierzyłam spodnie wykrojone z burdy bez poprawek, zabrakło ich na pośladkach a przez to zwiększyła się ich wysokość z przodu. Zwiększyła się nie sama z siebie tylko względem tyłu. Musialam więc przód skrócić i wszystko było ok. Podobny problem mam gdy przymierzam spodnie w sklepach, z tym, że po uszyciu tych, nabrałam pewności, że już nigdy sklepowych nie kupię :-)


Po wykrojeniu wszystkich części z materiału, naprasowałam flizelinę. Naprasowałam ją na pasek oraz wloty kieszeni. Podczas stębnowania wlotów kieszeni w poprzednich spodniach, materiał nieco mi się rozbił i kieszeń nieznacznie odstaje. Pomyślałam, że naprasowanie flizeliny na tą część kieszeni która będzie w środku spodni, zaradzi temu zjawisku. Potem okazało się, miałam rację.



Kolejnym krokiem z tych początkowych czynności było przeszycie zaszewek, które projekt zakładał w tylnych częściach nogawek. Tutaj też mam dla Was wzkazówkę. Zawewki będą się ładnie układały gdy końcóweczkę przeszyjemy wydłużając ją jakby wzdłuż brzegu materiału. Nie kończymy zaszewki tak aby linia szwu spotykałą się pod kątem z brzegiem materiału lecz gdy już dojedziemy do tego brzegu, kontynuujemy jeszcze przez jakieś 0,5 cm wzdłuż samego brzeżku. Potem zakańczamy: parę wkłuć do tyłu, jeszcze ze dwa do przodu i koniec. To powoduje, że na prawej stronie taka zaszewka nie kończy się żadną fałdką, lecz materiał gładko się rozkłada, nie ujawniając zakończenia zaszewki.


Na oryginalnym wykroju burdy przody nogawek są zeszyte z dwóch części. Ja linię zeszycia potraktowałam jako wskazówkę i wykorzystałam do wyznaczenia linii przebiegu kantu, który będzie przeszyty. Przez chwilę jednak nie przeszło mi przez myśl, że ot tak sobie poprostu położę nogawkę pod maszynę, przejadę i będzie pięknie, nie. Jak ma być równo to zanim przeszyję muszę się trzy razy tyle napracować.
Złożyłam więc przednie nogawki wzdłuż wyznaczonej na wykroju linii i zaprasowałam. Jeśli dobrze skroiłam nogawki, wzdłuż nitki, to załamanie będzie się ładnie układało. 


Nie poprzestałam na zaprasowaniu i brzeg dodatkowo sfastrygowałam ręcznie. Sfastrygowałam go ukośnymi szwami aby fastryga powstrzymała przesuwanie się materiału zarówno w pionie jak i w poziomie. 


Żeby całą długość nogawki przeszyć równo, założyłam stopkę z regulowanym prowadnikiem:


Zanim przystąpiłam do właściwego szycia, przećwiczyłam sobie jeszcze ten ruch na skrawku materiału ustawiając na stopce optymalną szerokość przeszycia.


Dopiero po tych wszystkich przygotowaniach zabrałam się za przeszycie nogawek.


Warto było się przygotować bo wyszło bez zarzutu :-)


To były, że tak powiem, czynności bardzo wstępne :-)
W kolejnej częsci będę szyć kieszenie w karczku biodrowym. 




 


1 komentarz:

  1. Super, zawsze zastanawiałam, się ja zrobić taki kant, a teraz już wiem. Czekam na dalsze instrukcje :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.