Po dłuższej nieobecności wracam z dobrymi wiadomościami.
Otóż postanowiłam podążyć za swoją pasją i zająć się szyciem na cały etat. Zrobiłam coś co na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać szalone, a mianowicie rzuciłam dobrze płatną, bezpieczną i wygodną pracę w biurze (po ponad trzynastu latach!). Zrobiłam to nie będąc do końca pewną czy z szyciem mi się powiedzie, czy będę mogła jak to się mówi, z tego wyżyć.
Kiedy pół roku temu, gdy po raz kolejny wróciłam z pracy sfrustrowana i znużona mój mąż zapytał mnie czemu jeszcze się tam męczę zamiast zająć się na poważnie tym co robię na prawdę dobrze? W odpowiedzi zamaszystym ruchem puknęłam się w czoło "weź przestań przecież ja nie umiem szyć!". Bo szyjąc całe życie tylko dla siebie i bliskich właśnie takie miałam pojęcie o swoich umiejętnościach. Byłam przekonana, że szycie na miarę to coś kompletnie przekraczającego mój szyciowy poziom. Ale mąż mi wiercił dziurę w brzuchu i jakoś tak wzięłam jedno zamówienie, drugie, trzecie....
Pierwsze wyszło mi dobrze tylko na 80%, kolejne dużo lepiej, a przy kolejnych było już coraz lepiej. Po kilku miesiącach złożyłam w biurze wypowiedzenie i zaczął się czas wielkich zmian!
Przez cały styczeń trwała najgorsza zawierucha, czyli zamykanie spraw w pracy, przeprowadzka do nowego mieszkania, urządzanie pracowni, a także realizowanie już pierwszych poważnych zleceń dla "obcych". Nie było lekko, bardzo intensywnie, sporo też było nerwów ale jakoś przebrnęłam i dziś już pracuję jako domowa krawcowa :-)
Na zdjęciu jestem w mojej nowej pracowni, wyposażonej w ogromną szafę z półkami, na których spokojnie mieszczę cały mój zapas materiałów i dodatków. Mam też duży stół do krojenia no i moje maszyny, a zakup kolejnych w planach.
Z dnia na dzień zamówień mi przybywa a wraz z nimi wiary we własne siły i przekonania, że ta decyzja była słuszna. Stres też sam się już jakoś gdzieś ulotnił :-)
Wiem, że nie każdy może sobie pozwolić na taką życiową zmianę i zajęcie się zawodowo swoją pasją. Ja akurat miałam taką możliwość, ze względu na brak innych zobowiązań i dzięki ogromnemu wsparciu mojego męża i przyjaciół. Teraz każdy nowy dzień jest dla mnie nagrodą i z każdym dniem czuję się bardziej spełniona w tym co robię.
Oczywiście nie zamierzam zarzucić blogowania i pisania Waszych ulubionych tutoriali, po które tu zaglądacie. Myślę, że teraz nawet powinnam mieć na tą część mojej pasji więcej czasu :-)
A wracając do fotek, to mały reveal: tak moi znajomi myślą, że pracuję:
A tak mniej więcej wygląda to naprawdę :-)))
Nie jest to ani łatwe ani lekkie zajęcie ale jakże fascynujące i twórcze! Klientki mają różne pomysły i każdy projekt jest inny. Przy każdym ciuszku trzeba się inaczej nakombinować, a ja dodatkowo jestem taka, że zamiast sobie upraszczać to lubię komplikować :-)
Znajomi pytają ile godzin dziennie pracuję i czy wyznaczam sobie godziny pracy, np. od - do. Nic z tych rzeczy, to niemożliwe. Pracuję cały dzień robiąc przerwy na obiad, zakupy, itepe. Zawsze na szycie poświęcałam każdą wolną chwilę i to się nie zmieniło, szycie wypełnia mi cały dzień. Nie zmuszam się do tego, po prostu to lubię i nie wyobrażam sobie już inaczej :-)
Padają też pytania czy nie brakuje mi pracy w biurze, czy nie tęsknię. Że co??? :-))) no jakoś jeszcze nie :-))))
Pozdrawiam Was serdecznie i widzimy się w blogosferze :-)
Gratuluję ci i jednocześnie trochę zazdroszczę ;-) odwagi. Będzie dobrze bo najważniejsze to robić to co się kocha ;-) Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńMusi być dobrze, Dziękuję :-)
UsuńAaaaaaaa! Genialne wiadomości! Gratuluję odwagi - myślę, że dobrze zrobiłaś - z Twoim talentem i miłością do tego, co robisz, dasz radę A jaka przy tym będziesz szczęśliwa... Proszę o wpisy na bieżąco, jak Ci jest na własnym ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, będę dawać znać i opisywać co i jak :-)
UsuńGratuluję gratuluję i jeszcze raz gratuluję!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI oczywiście zazdroszczę odwagi podjęcia takiego ryzyka. Niech zamówienia zlatują się hurtowo i nigdy nie przestają :)
Oby się nie kończyło , na razie nie narzekam :-) dziękuję :-)))
UsuńTrzymam kciuki! Na pewno się uda. No komu jak komu! Widziałam na żywo jak szyjesz i to mówi samo za siebie.
OdpowiedzUsuń:))))
Dziękuję Paula :-)
UsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńNo ja chciałabym cię zawsze widzieć w takich kreacjach jak ta czerwona sukienka, wyglądasz jak rasowa krawcowa ;-) Trzymam kciuki i dopinguję, bo Tobie na pewno się uda :-)
OdpowiedzUsuńWiem że mam twoje wsparcie dziękuję :-)
UsuńTrzymam kciuki i powodzenia! Super decyzja.:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!! Podziwiam Cię za odwagę
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za ruch w interesie :)
OdpowiedzUsuńDziekuję!
UsuńZajrzałam 3 dni temu na blog szukając odpowiedzi na pytanie, a dziś czytam taki post ! Podziwiam i gratuluję odwagi do zmian. Mocno trzymam kciuki za udane przedsięwzięcie i sporo zamówień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki i Pozdrawiam :)
UsuńGratulacje!! Odważna decyzja, ale skoro jest satysfakcja, a nie ma stresu - to najwyraźniej była to słuszna decyzja :) Cieszę się i trzymam kciuki za rozwój pracowni oraz Twoich pomysłów!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję! Mam nadzieję, że ja też kiedyś dojrzeję do takiej zmiany :).
OdpowiedzUsuńBędę kibicowac :-)))
UsuńGratuluję, trzymam kciuki i jestem pewna, że będzie fantastycznie! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!!! Jesteś moją imienniczką :) Śledzę Twojego bloga od krótkiego czasu, ponieważ moja przygoda z szyciem dopiero się zaczęła. Szyję coś z niczego, czyli ogólnie wygląda to tak, że wracam obładowana reklamówkami z sh w których głównie znajdują się firany w ciekawe wzory, obrusy i poszewki. Z tego wszystkiego powstają potem ubrania. Założyłam bloga, żeby zamieszczać tam moje "recyklingowe" ubrania. Dzisiaj pierwszy post, także zapraszam zainteresowanych! www.oszmatko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO proszę to super, szyj szyj a ja na pewno będę zagladac :)
UsuńKingo, gratuluję!:-). To super, że znalazłaś odwagę by podążać za swoimi marzeniami i pasjami. Trzymam kciuki, aby wszystko szło po Twojej myśli:-), pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGratuluję! Jest to stresujące, ale na pewno też satysfakcjonujące. Zmierzam w tym samym (no dobra, podobnym) kierunku, więc wiem co czujesz :) A fotki ekstra :D
OdpowiedzUsuńNo przecież że się uda. Gratuluje odwagi. Bedzie dobrze. Dobrych krawcowych jak na lekarstwo, więc bez pracy z całą pewnościa nie zostaniesz :) A pracować w tym co sie lubi - to naprawdę duże szczęście. Pozdrawiam i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńGratuluję podjęcia decyzji, szyjesz przepiękne rzeczy, na pewno osiągniesz sukces!
OdpowiedzUsuńI ja stoje przed podobna decyzja...takze bede kibicowac :-)
OdpowiedzUsuńGratuluję odwagi :) Super, bo lubię Twojego bloga :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńgratuluję zmiany, kibicuję i popieram:) Sama mam zamiar pójść taką drogą, choć póki co temat jest w fazie projektu wstępnego:) podobno do odważnych świat należy:)) Porównanie "wyobrażenia - rzeczywistość" - rewelacja, szeroko się uśmiechnęłam:)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz - kibicuję bardzo i życzę powodzenia!