wtorek, 19 czerwca 2012

Zeus, czy to ty?

Piękny materiał w duże kwiaty...co by tu uszyć, żeby je było dobrze widać? Może długą sukienkę o prostym kroju? Długą do ziemi. Ten pomysł wygrał i o to co powstało.
Tak wyglądał materiał zbałaganiony na moim stole. Już nawet w takim położeniu i formie prezentuje się ładnie, a co dopiero w formie ciucha...



Formę wycięłam ze starej burdy i zaczęłam przerabiać odpowiednio do własnej wizji. I tak np. ramię, które miało być ujęte w zakładki, wycięłam tak by zrobić marszczenie. Materiał jest cienki więc myślę że będzie to dobrze wyglądać. Górę od sukienki wycinałam ze skosu, dzięki temu będzie się ona dobrze układać.


Te same części wycięłam z podszewki, żeby po niej jednak nie rysować, robiłam nacięcia w miejscach zaszewek. Tu akurat nacinam sobie szef ramieniowy pleców, jest na nim wyznaczona zaszewka, jak zawsze w formach retro.



Sukienka ma być bez rękawów i postanowiłam dekolt oraz wloty ramion obszyć pliskami ciętymi ze skosu. Wycięłam więc z resztek pliski. Troszkę nierówne, ale potem je wyrównam. Ciężko jest zresztą ciąć prosto gdy ma się doczynienia ze skosem.


Ponieważ materiał jest cieniutki, sięgnęłam po najcieńsze igiełki: 60/8.



Po seszyciu dołu i góry sukienki (dół jest wycięty prawie zupełnie prosto - zrobiłam jedynie zaszewki kształtujące biodra) z podszewki i żorżety, połączyłam wszystko w pasie zachowując tunelik, w który wciągnęłam gumkę-nitkę.
Ułożyłam na płasko i stwierdziłam że to wszystko tak "pływa", że przyszycie suwaka nawet po przestębnowaniu dwóch warst razem, będzie bardzo trudne. Połączyłam więc obie warstwy ze sobą w miejscu przyszycia suwaka za pomocą termo-taśmy do podklejania.


Po usztywnieniu obydwu brzegów i sprawdzeniu czy mają taką samą długość, przyszyłam suwak. Tak prezentują się plecy po wszysciu suwaka. Jeszcze nie rozprasowane.


Jeszcze zanim zabrałam się do wszywania suwaka, połączyłam sobie części podszewki i części wierzchnie, za pomocą fastrygi, wzdłuż linii dekoltu i ramion. W ten sposób zabezpieczyłam górę sukienki przed przesuwaniem się i jednocześnie przygotowałam brzegi do obszycia plisą.


Zanim zaczęłam obszywać plisą brzegi, uformowałam ją sobie żelazkiem w kształt łuku. Tak powinno się to robić. Powinno się jeszcze w zasadzie zaprasować taką plisę tak jak są formowane lamówki, tu jednak pominęłam ten etap gdyż żorżeta jest tak miękkim materiałem, że tyle wystarczy.


Na warstwie zewnętrznej przyszyłam plisy maszyną, następnie zaprasowałam pod spód i przyszyłam do podszewki ręcznie. Tak wygląda wykończony dekolt.


Żeby coś jeszcze działo się na tej sukience, postanowiłam dodać cieniutki paseczek. Wycięłam znów plisy ze skosu i zeszyłam. Powstał cienki tunelik. Jego końce zabezpieczyłam supełkami.


Tak wygląda cała, wykończona sukienka. Jest bardzo długa, 108 cm od talii. Dopasowałam tą długość do swojej sylwetki + buty na koturnie. Do nich będę ją nosić. Przez to, że linia dołu jest prosta, bardzo ciekawie sukienka wygląda w ruchu. Nie faluje ilością falban na wietrze, lecz łagodnie oplątuje się wokół nóg. Dzięki temu, oraz koturnom, moje jedyne 163 cm wydłuża się :-)
Gdy mój chłopak mnie w tym zobaczył to powiedział "Cześć Zeus!". W sensie, że co? Aaa, że taka mądra pewnie jestem :-) Albo, że jak grecki bóg wyglądam?

********* 
Po dwóch tygodniach, po przemyśleniu projektu, zdecydowałam, że poprawię następujące rzeczy:
1) skrócę podszewkę do kolan - sukienka będzie bardziej przewiewna,
2) podszewkę w części górnej przerobię na ramiączka - też będzie bardziej przewiewnie.





1 komentarz:

  1. Ooooo...!!! Tą sukienką utrafiłaś w mój styl, więc możesz sobie dopowiedzieć jak bardzo mi się podoba :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.