sobota, 19 września 2015

Żółta sukienka z dzianiny - jesienne słońce się chowa!

Żółtą dzianinę z dodatkiem lycry kupiłam okazyjnie i był to jedynie kupon wielkości ok 1m z kawałkiem na 1,5m. Udało mi się wykroić z tego takie cudeńko:


Za podstawę wykroju posłużyła mi forma na bluzkę nr 109 zamieszczona w burdzie nr 1/2007. 
Przeistoczyłam ją w formę sukienki i to jeszcze z marszczeniami.
Wymyśliłam sobie sukienkę, której projekt nabazgrałam o tu:


Chciałam zrobić marszczenie na boku zarówno z przodu jak i z tyłu. W tym celu przemodelowałam odpowiednio formę. Zabawnie podsumować to teraz tak jednym zdaniem, bo pracy przy tym i główkowania było sporo, sami zobaczcie.

Wykrój sukienki przeniosłam na duży arkusz papieru do pakowania prezentów (został mi z zeszłorocznej gwiazdki).


Dla tyłu i przodu posłużyłam się tą samą formą zmieniając odpowiednio podkrój pachy.


Na wykroju wyrysowałam sobie kreski odwzorowujące to jak chciałam aby wyglądało marszczenie. Kreski wyznaczyłam mniej więcej co 1,5 cm na boku.


Formę rozcinałam wzdłuż wyrysowanych linii i rozsuwałam po kawałeczku. Rozsuwałam mniej więcej na odległość 1,5 do 2 cm. Po każdym rozsunięciu dany fragment od razu podklejałam drugim kawałkiem papieru.



Po rozsunięciu wszystkich elementów, podkleiłam papier pod prześwity i odrysowałam nową linię boku, rysując po najdalej wystających punktach. Szczerze mówiąc to do tej pory nie wiem czy robiłam to prawidłowo ale wydało mi się to słuszne bo rysowanie po najmniej wystających zmniejszyło by chyba formę?


Forma nie mieściła się w całości na materiale więc sztukowałam. 



Marszczenie było nieco pracochłonne ale cierpliwości starczyło mi do końca bo cały czas myślałam tylko o tym jaki ekstra będzie efekt końcowy!


Tak mi się ta sukienka podoba, że zdecydowałam się na sesję zdjęciową w plenerze. Wierzcie mi, nie jest to takie łatwe, wokół chodzą ludzie, gapią się a ja odwalam jakieś wygibasy na chodniku. Ale co tam, wybaczyłam sobie niezgrabność poz, w końcu nie jestem zawodową modelką.
Szal dobrałam dla urozmaicenia i dodania malowniczości całej stylizacji. Buciory są mega wysokie i tak widzę, że znacznie polepszają obiór zdjęć. Bez nich byłabym po prostu żółtym kurduplem :-)
Miłej zabawy przy oglądaniu, pozdrawiam Was serdecznie :-)
















16 komentarzy:

  1. Świetna sukienka, pozujesz jak prawdziwa modelka. Na Twoich zdjęciach nawet ten koszmarny klocowaty budynek Metropolitan wygląda lepiej niż w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dziekuję, wychodzi na to że trzeba się fotografować na tle architektonicznych koszmarów i efek WOW murowany!!!

      Usuń
  2. Sukienka przepiękna, fantastyczny kolor, super zdjęcia!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale mam piękną szwagierkę:) i sukienka też super :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialna! Energia i radość bije od Ciebie na kilka kilometrów - konsekwentnie udaje Ci się jesień wprawiać w zakłopotanie :) haha :) Sukienka z marszczeniami i mnie się marzy, ale właśnie przez braki materiałowe (za małe kawałki) ciągle odkładam na później...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczynając od tego, że kolor materiału jest po prostu cudowny, poprzez żmudną pracę nad wykrojem i świetne wykonanie (1mb? serio?), po fantastyczny efekt końcowy - jestem pod wrażeniem!! Świetnie wyglądasz, piękna sukienka :) A zdjęcia w plenerze zawsze są ciekawe - co tam "zawodowe" modelki - te Twoje są pełne życia i energii, świetne :)
    Ha, sama niedawno szyłam żółtą sukienkę, tyle że maxi, i wiem, jak ten kolor poprawia nastrój w ponure dni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wow, wow, wow! Piękne zdjęcia! I sukienka też! Tylko te zdjęcia za małe!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale kolor! Krój stworzony przez ciebie i dla ciebie, bo wyglądasz obłędnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, kobieco, seksownie, elegancko. Wyglądasz w tej sukience przepięknie i ten uśmiech na twarzy ;-) Rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Narobiłaś mi chęci na żółtą sukienkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Narobiłaś mi chęci na żółtą sukienkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sukienka mega-super i w ogóle łaaaał :-D
    Jest idealna, nie dziwię się, że chciało Ci z nią wychodzić na fotki w plenerze. Wiem, jaki to stres... a znaleźć miejsce na dobre tło, ale bezludne nie jest łatwo.
    Zastanawiałam się, jak samej zrobić takie marszczenie i Twój tutorial spadł mi jak z nieba. Jednak cały czas chodzi mi głowie inny sposób, fakt, więcej materiału się marnuje, ale myślę o tym, żeby na prosto, bez tego zakrętu na obszarze marszczenia, wykroić za długą, zmarszczyć ileś tam, a potem wyrównać dół. Ciekawe czy byłoby też dobrze, czy może tak się nie robi, bo coś tam, coś tam, dzianina się jakoś tam zachowuje i taki sposób się nie sprawdzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzony efekt determinuje sposób marszczenia - ja chciałam mieć marszczenia na jednym boku, drugi pozostawiając gładki, dlatego też musiałam wygiąć wykrój. Sposób o którym piszesz może i nie jest zły ale zdecydowanie materiałochłonny, ponieważ nie tylko dół będzie do wyrównania lecz boki i góra również. W zasadzie aby sobie mega ułatwić mogłabyś zmarszczyc z jednej strony tkaninę i potem ułożyć na niej wykrój.

      Usuń
  12. Śliczna sukienka, w sam raz na zakończenie lata i jesienną deprechę :P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.