Rzecz rozchodzi się o takie rękawy w marynarce, które są cały czas podciągnięte. Tzn tak naprawdę nie są ale wyglądają jakby były :-) Nie ma więc guzików no i taki rękaw musi być krótszy. A jeśli ma wyglądać jak permanentnie podciągnięty, to znaczy, że trzeba w odpowiednim miejscu zaplanować marszczenie.
Zaczęłam więc od przerabiania wykroju rękawa.
Przede wszystkim zmierzyłam na swojej ręce o ile ten rękaw chciałabym skrócić i tak nastąpiło pierwsze ciach. Skróciłam o 18 cm, tzn. miał być krótszy o 20 cm ale dodałam sobie od razu zapas na podłożenie i ciachnęłam 18 cm od dołu rękawa.
Potem oznaczyłam miejsce w którym ma być marszczenie, czyli zgięcie łokcia. To też oczywiście za pomocą centymetra i własnej graby.
Środek zgięcia oznaczyłam tymi dwoma liniami.
Nad jedną i drugą linią zaznaczyłam co centymetr ewentualną zakładkę. Tak naprawdę to nie wiedziałam w tym momencie ile mi ich wyjdzie, po prostu musiałam przyjąć jakieś założenie.
Ponacinałam wykrój wzdłuż linii narysowanych promieniście od oznaczonych punktów do zewnętrznego brzegu rękawa. Punktem do którego zbiegają się linie jest punkt połączenia się narysowanej linii zgięcia w łokciu z linią przeciwległego brzegu.
Gdy już wykonałam nacięcia, "otworzyłam" wykrój odsuwając każde rozcięcie od siebie na odległość 1 cm.
Porozsuwane części przyklejałam sobie sukcesywnie do kartonika. W ten sposób powstał taki prototyp.
Odcięłam zbędną tekturkę i tak wyglądają obie części rękawa po przerobieniu.
Teraz pozostało już tylko przenieść te prototypy na czystą kalkę. Na czystym wykroju oznaczyłam miejsca marszczenia a także wyokrągliłam miejsce do którego zbiegają się linie.
Po zakończeniu pracy z wykrojem, z ogromną niecierpliwością, myśląc w kółko co mi z tego wyjdzie, zabrałam się do krojenia materiału.
Na materiale, skrupulatnie oznaczyłam miejsce marszczenia.
Marynarkę szyłam akurat ze sztywnego płótna więc opcja z marszczeniem wydała mi się trochę nie tegez. Więc zakładki. Ile ich zrobić? Jak to określić? Proste, zmierzyłam na nieprzerobionym wykroju rękawa (a taki też zachowałam na potrzeby skrojenia podszewki) jaką długość powinien mieć ten szew. Przyłożyłam centymetr i zrobiłam trzy zakładki takiej wielkości, przy której właściwa według wykroju długość szwu, została zachowana.
Aha, przed wykonaniem tych czynności, rękaw w tym miejscu zeszyłam. Założyłam, że tak będzie łatwiej i miałam rację :-)
Przypięłam szpilkami zakładki...
... i przestębnowałam po prawej stronie, szyjąc po obu stronach szwu.
Rękawy gotowe do dalszych etapów szycia :-)
***********
Tak wyglada natomiast już cała marynarka po wszyciu rękawów :-)
Ma tylko jedna kieszonkę ponieważ na więcej nie starczyło materiału. Jest to dość sztywne płótno więc jestem z siebie całkiem dumna bo szyło się momentami ciężko :-) Zaleta jest natomiast tej sztywności taka, że marynarka świetnie leży.
O rany - świetny sposób i świetny żakiet i jak zwykle wytłumaczone jak przysłowiowej krowie na rowie :))) Jakaś marynarka za mną chodzi, tylko nie mam czasu ani materiału, więc jeszcze pewnie pochodzi :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna że jak w końcu wychodzi o pobije moja na głowę :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny tutorial. Takie rękawy mam w butterickowej sukience. Są bardzo wygodne i ładnie się układają.
OdpowiedzUsuńPiękny, wiosenny żakiet :)
To fakt, sa bardzo wygodne, a jeszcze do tego lubię nosić podciagnięte a tu sprawa załatwiona :-)
UsuńRękawki dają świetny efekt! Marynarka jest obłędna!!! :-)
OdpowiedzUsuńo WOW!!!!!!!!!!!!11 niesamowita!
OdpowiedzUsuńDzięki marszczeniom rękawy wyglądają niebanalnie, a cała marynarka jest prześliczna:)
OdpowiedzUsuńZaśliniłam się na widok tej tkaniny!!! Przepiękna! Bardzo pomysłowe te rękawy. Może kiedyś wykorzystam ten pomysł bo ja tez z tych co podwijają rękawy nieustannie ;)
OdpowiedzUsuń