Węzły celtyckie to bardzo ciekawa technika ozdabiania nie tylko patchworków ale tak naprawdę wszystkiego co się chce. Węzeł celtycki to zamknięta pętla bez początku i końca, która ma oznaczać wieczność, np. miłości, wiary, przyjaźni. Na jeden węzeł składa się tylko jedna nić / wstęga / sznur. W prawdziwym celtyckim węźle, tworząca go nić zaplata się sama ze sobą przechodząc raz górą raz dołem względem samej siebie.
Wzory na węzły celtyckie możecie znaleźć w wielu książkach i w Internecie. Można je wykonywać techniką aplikacji, naszywania i wieloma innymi.
Ja postanowiłam jednym ze wzorów (trochę zmodyfikowanym samodzielnie) ozdobić aktualnie tworzoną pracę. Nie zdradzę jeszcze co to będzie, dowiecie się za kilka dni :-)
Nie jest to bardzo ambitna rzecz, nic artystycznego lecz rzecz użytkowa. Postanowiłam więc pójść po najmniejszej linii oporu.
Wykonanie węzła zaplanowałam ze złożonej na pół, cieniowanej lamówki, którą zakupiłam w hurtowni pasmanteryjnej Goldpol. Wyszperałam ją na półce z wyprzedażą. Swoją drogą warto na tą półeczkę zaglądać bo można za dosłownie kilka złotych kupić całe rolki naprawdę fajnych rzeczy, jak lamówki, tasiemki, koraliki, itp.
Podstawą mojej pracy jest kanapka z dwóch warstw czarnej bawełny ze środkiem z kocyka polarowego Ikea.
Wzór rysowałam sobie bezpośrednio na materiale, mydełkiem. Wcześniej naniosłam na tkaninę siatkę 5x5 cm.
Mydełko jest bardzo dobrym narzędziem bo pomyłki wystarczy zetrzeć papierowym ręcznikiem, a całość spierze się całkowicie nie zostawiając najmniejszego śladu.
Mój wzór to jak widzicie dwa zestawione ze sobą narożniki. Po zakończeniu rysowania, zaczęłam układać lamówkę.
I tu moje odstępstwo od tradycji - nie zaplatałam węzła lecz zwyczajnie układałam go lamówką idąc od punktu początkowego do końcowego. Połączenie początku i końca ukryłam pod samą lamówką.
Jednak magia celtów była chyba obecna bo lamówka zawiązała mi się w supeł a przecież ja ją cały czas odwijałam z rolki ;-)
Tak wyglądał ułożony i przypięty szpilkami wzór. Pora na szycie.
Aby było po mistrzowsku, powinnam przyszyć całość ręcznie, ściegiem drobnym i niewidocznym, tak jak naszywa się aplikacje. Ani mi się to jednak śniło, bo to nie ma być muzealne dzieło tylko.....ha, to później. Naszyłam więc lamówkę szeroko ustawionym trójskokiem.
Poszło szybko i łatwo a efekt jest zadowalający.
Za kilka dni pochwalę się co będzie zdobił mój pierwszy, bardzo amatorski i zupełnie niepoprawny, celtycki węzeł :-)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających.
Pięknie wyszedł! Rewelacyjny pomysł z tą lamówką! I bardzo pomocna instrukcja :) Teraz nie będzie mi to dawać spokoju :)
OdpowiedzUsuńCześć,
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam, aż zdradzisz co to, bo wygląda ekstra!
Pozdrawiam,
Kasia
Fajne, fajne. Pokaż, co to.
OdpowiedzUsuńTylko ... linia najmniejszego oporu, a nie na opak.
Pozdrawiam
AgaM
PS. U mnie wreszcie uszyta torba, którą planowałam już dawno. Ale w ogóle nie jest kolorowa, taka w sumie smętna z wyglądu.
Kinga po tak dłuższej przerwie zaskakujesz pomysłami.To jest świetne,wręcz genialne.Bardzo dużo pracy włożyłaś z ułożeniem tego węzła.Wiem ile to czasu pochłania bo szyłam podobne aplikacje na sukience.Z tą różnicą że lamówkę robiłam swoją.Na pewno gdy całość będzie gotowa to będzie arcydzieło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.